BONUSY oraz zdradzanie sekretów...



 Napisane jako wstęp do Chapteru 20.
 Uważam, że to istotny zbiór dziwnych informacji, więc w przeciwieństwie do innych adnotacji - nie usuwałam go.
Może wam wiele wyjaśnić na tym (końcowym) etapie...

"PONIŻEJ ZNAJDUJE SIĘ MEGA DUŻO INFORMACJI, PROSZĘ, PRZECZYTAJ!!! :D

 Hola, kiddos! Wyjątkowo wstawiam adnotację na początek notki, gdyż muszę wam o paru sprawach opowiedzieć ZANIM przeczytacie. Oczywiście notatka ta, tak jak wszystkie inne, zostanie usunięta, gdy rozdział się trochę "zestarzeje" lub gdy wstawię kolejny. Ale przechodząc do sedna - poniższa ściana tekstu to chyba jeden z najgorszych pod względem językowym i stylistycznym chapterów jakie do tej pory popełniłam, nie wspominając już o tym, że im dalej w las, tym mniej się wszystko trzyma kupy. Chodzi przede wszystkim o początek, na który miałam zero pomysłu i był pisany na spontana, więc ssie wyjątkowo bardzo xDD. Na dalszy rozwój wydarzeń (tych głównych wydarzeń), plan już miałam i to dość dokładnie opracowany, chociaż wiele rzeczy i tak dodałam w trakcie pisania, jak to bardzo często bywa, gdy coś tworzę :D 
 Nie proszę o wyrozumiałość, jeździjcie po mnie ile chcecie, pytajcie, wytykajcie błędy, bo to wszystko MOJA wina wynikająca z tego, że zaniedbałam bloga i wstawiałam posty w zbyt dużych odstępach czasowych. 

Acha, jeszcze jedna BARDZO WAŻNA RZECZ: Nie jestem z mangą na bieżąco, generalnie nienawidzę stylu mangowego, nie czytam, nie oglądam anime od jakichś 5 lat i generalnie całe "Naruto" mam głęboko w poważaniu. Wobec tego, demony i postacie pojawiające się w poniższym chapterze, są takie jak zwykłam je przedstawiać i jak przedstawiało je google oraz znalezione przeze mnie mitologie 5 lat temu. Brzmi to okrutnie i jeśli zapląta się tu jakaś osoba, która jest na bieżąco z mangą, to pewnie dostanie epilepsji, palpitacji i generalnie sobie stąd pewnie po prostu pójdzie, czy raczej "zejdzie" :D, więc OSTRZEGAM UCZCIWIE.  
 Co jeszcze jest BARDZO WAŻNE: U mnie ogoniaste bestie są przedstawione jako potężne oczywiście, ale nie są chodzącymi bombami nuklearnymi, jak to było pokazane w mandze. Podobnie członkowie Brzasku. Wzorowałam się tutaj raczej na wschodnich filmach o sztukach walki, niż na mandze. 
 Muszę się przyznać - dużą rolę w CAŁEJ powieści (tak, będę odważna i tak to nazwę) odegrała inspiracja, którą dał mi film "Dom latających sztyletów". To między innymi stąd wziął się pomysł aby uczynić Tsudo niewidomą. Ponadto "Przyczajony tygrys...", "Hero" (którego główny motyw możecie znaleźć w ścieżce muzycznej bloga jako Tan Dun - polecam włączyć, nastrój idealnie pasuje do notki) i parę innych... Jeśli chodzi o imię i nazwisko Tsudo, to zapożyczyłam je... z "Kaczora Donalda" ;). Szczegóły, jeśli to kogoś interesuje, na priv ;)).  
 Tak, właśnie zdradziłam wam swój największy sekret :) Ale co mi tam i tak już z wami kończę xD Prawie...  
 Nawiązując jeszcze do akapitu trochę wyżej... Pein też nie został tu przedstawiony jako "bóg". Zrozumcie, ta historią jest już zdecydowanie bardziej MOJA niż pana Masashiego (mam nadzieję, że dobrze zapamiętałam imię). I taka była... kolej rzeczy. 

 A z takich technicznych rzeczy jeszcze... zmieniłam szablon (no coś takiego???) po raz enty... jest marnej jakości, bo Blokspod ma swoje "granice", a sprawy nie polepsza fakt, że jestem informatycznym analfabetą z oświadczeniem, nie umiem się babrać w kodach, czy czym tam, jak raz próbowałam, to nie ogarnęłam, nic z tego nie wyszło... Ale mniejsza o to, ważne, że na tle da się czytać. Zastanawiam się jedynie nad powiększeniem czcionki. Acha, w galerii ten rysunek (tło)  można zobaczyć w lepszej jakości. Zezwalam go wykorzystać jako tapetkę, jeśli już ktoś ma tak narąbane...
 Zaktualizowałam również GalerięLinki, dział O mnie, a ponadto jestem w trakcie korektorowania starych postów. Również po raz enty, bo za każdym razem jak to czytam, to serce się kraje i mam ochotę zapaść się pod ziemię... Ludzie, czy ja naprawdę wypisywałam na początku aż takie pierrrdoły? Zresztą nie tylko na początku :< .... Zapraszam do wglądu w każdym razie, kiedyś przy okazji. 
 Acha, na Dei-Dei'u jest nówka! Jak skończę tutaj, to na tym moim młodszym dziecku będą się komiksy pojawiać częściej. 

 Mega długa adnotacja, ale uważam, że konieczna ;) To tyle na razie. Życzę wam buenos lekturos! Jest to najdłuższy chapter w historii tego bloga..."


-------------------------------------------------------------



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz